logo

III. Hidden Beauty

III. Hidden beauty.

        Kyle siedział na pniu, pośrodku zielonej polany, która otoczona była przez gęsty las. Zapisywał coś w swoim notesiku, co chwilę spoglądając w niebo.
Ach, wolność! Upragniona wolność, na którą tak długo czekałem. To właśnie teraz mam szansę się wykazać, to właśnie teraz mam szansę sięgnąć po swoje marzenia.

            Kyle pisał jeszcze chwilę w swoim notesie, przerwał mu dźwięk rozsuwanego suwaka. Z żółtego namiotu wyłonił się niebieski stworek, który pomimo braku rąk, świetnie poradził sobie z suwakiem.
- Poliwag, już nie śpisz? – zapytał, widząc swojego podopiecznego. Stworek podskoczył wesoło i wszedł na powalony pień, aby uzyskać trochę pieszczot od swojego trenera. Kyle oczywiście nie protestował i pogłaskał malucha po głowie.
- Co ty, na małe polowanie? Wiesz, przydałby się nam ktoś do drużyny – powiedział brunet.
- Poli, Poli! – przytaknął mały stworek, wesoło podskakując w powietrze, klaszcząc swoimi pantofelkami.
- No, to super! – Kyle cieszył się z tego faktu, nie mógł się doczekać, aż złapie swojego drugiego pokemona.

            Kyle przepakowywał swoją torbę, a w tym czasie Poliwag ruszył w stronę żółtego namiotu, w którym smacznie spała Alice.
- Aaa! – Kyle usłyszał krzyk i spojrzał w stronę namiotu. Po chwili wyskoczył z niego niebieski stworek, a tuż za nim wyleciała Alice, cóż nie była w najlepszym stanie. Jej włosy rozchodziły się we wszystkich możliwych kierunkach, miała sińce pod oczami i bladą twarz.
- Aaa! – krzyknął przerażony chłopak, widząc dziewczynę.
- Co? – zapytała, nie rozumiejąc reakcji przyjaciela.
- Nie, nic – odparł, nie chcąc mówić, nic o wyglądzie swojej przyjaciółki.
- To nie strasz i pilnuj swojego pokemona. Obudził mnie nawadnianiem! – warknęła.
- Jasne.

            Chłopak kontynuował swoje przygotowanie w czasie, gdy dziewczyna wykonywała poranne czynności. Kyle był już gotowy do wyjścia, więc skinął tylko w stronę Poliwaga, który jak zaklęty ruszył za swoim trenerem.
- Gdzie idziesz? – zapytała Alice, czyszcząc swoje blond włosy.
- Chciałem złapać jakiegoś pokemona – przyznał. Dziewczyna spojrzała na niego uważnie.
- To jest Ilex Forest, nie? – Kyle wywrócił tylko oczami. – To znaczy, że znajdę tutaj Caterpie.
- Dopiero, co panikowałaś, na myśl o robaku! – wypomniał.
- No, tak. Caterpie, to trochę inna liga.
- Inna liga?
- Wiesz, że Caterpie ewoluuje w Metapoda, a potem w Butterfree, a wiesz co to oznacza?
- Nie mam bladego pojęcia, ale rozumiem, że wyjaśnisz mi to – powiedział, myśląc o jej entuzjazmie, który wręcz unosił się w powietrzu.
- Butterfree, to najbardziej wypasiony pokemon, jeżeli chodzi o pokazy, a ja musze go mieć. Rozumiesz? – zapytała. Chłopak tylko westchnął.
- To się zbieraj, nie mam zamiaru na ciebie czekać. Więc proszę, pospiesz się – ponaglił, po czym usiadł na pniu. Doskoczył do niego niebieski stworek, który zajął miejsce na jego kolanach.

            Pół godziny później, po złożeniu namiotu i uprzątnięciu ich obozowiska, wyruszyli w poszukiwaniu nowych pokemonów. Przemierzali las, co chwilę napotykając się na jakiegoś Spinaraka, Ledybę, czy inne stworzonko, które albo zdążyło uciec przed Kyle’em, albo Alice zdołała, uciec przed pokemonem.

            Przystanęli na chwilę. Kyle miał już serdecznie dość, tych poszukiwań – nie potrafił nic upolować.
- Odpocznijmy chwilę i tak nic nie wskóramy – powiedział, opierając dłonie na kolanach.
- Daj spokój! Idziemy – odparła, po czym tuż przed nią, zza jednego z krzewów wyłonił się mały zielony pokemon.
- To Caterpie! – krzyknęła uradowana.

            Wyjęła dumnie pokeball, po czym wyrzuciła go przed siebie. Z kuli wystrzelił czerwony promień, z którego wynurzyła się Staryu.
- Masz Staryu? – zadał to pytanie Kyle, pierwszy raz widząc pokemona.
- Tak, od mamy. Mówiłam ci. Słuchasz mnie w ogóle? – Spojrzała na niego podejrzliwie.
- Ależ, oczywiście, że tak – przytaknął, choć nie do końca był przekonany swojej odpowiedzi.
- Staryu, wodna broń – nakazała.

            Pokemon wystrzelił strumień wody ze swojego czubka, który uderzył zielonego robaka. Caterpie wykonał kilka koziołków i upadł na ryjek.
- Czas cię złapać! – powiedziała i rzuciła przed siebie czerwoną kulę. Pokemon zniknął w czerwonym blasku. – Ha! Złapałam – powiedziała, gdy tylko podbiegła do czerwono-białej kuli.

            - No dobra, masz już swojego pokemona, czas żebym trochę poćwiczył ze swoim Poliwagiem. Będziemy tak dobrzy, jak twój Staryu – rzekł dumnie, wypinając swoja klatkę piersiową do przodu.
- Nie liczyłabym na to. Ja ćwiczę ze swoim Staryu już miesiąc – wypaliła, a Kyle’owi opadła szczęka.
- Ale, jak to miesiąc? – zapytał zdumiony. – Przecież wczoraj zdecydowałaś się wyruszyć i to całe, no wiesz.
- Po prostu nie mówiłam ci, jak wygląda sytuacja. Gdybym ci powiedziała wcześniej, że wyruszam w podróż, to byś się zdołował, bo założyłam, że ty zostaniesz. Także, no wiesz.
- Nie, nie wiem! – warknął.
- Oj, wyluzuj – odparła, kręcąc głową.

            Po przejściu pewnego odcinka drogi, zrobili sobie przerwę na obiad i nie tylko. Tuż po obiedzie Kyle rozpoczął swój ambitny trening. Chciał nauczyć Poliwaga ataku wodną bronią. Tymczasem, Alice postanowiła pomóc ewolucji i przyspieszyć rozwój swojego pokemona. W tym celu nazbierała dużo liści, które ułożył na kupce.
- Dobra, Caterpie możesz to zjeść – powiedziała, uwalniając go z pokeballa. Dodatkowo zerwała trochę Berry, aby mieć pewność, że jej pokemon będzie szczęśliwy.

            Poliwagowi coraz lepiej wychodziły wodne strumienie. Kyle ustawiał nowe patyczki na ziemi, które Poliwag miał za zadanie strącić. Już po kilku minutach, Poliwag strzelał strumieniami ciągłymi. Z czasem poprawiła się celność, co prawda siła ataku, była nikła.

            Chłopak powrócił do obozu, gdzie Alice przekarmiała swojego robaczego przyjaciela.
- A ty co, planujesz z niego zupę zrobić? – spytał, widząc stertę liści i owoców przed zielonym pokemonem, który wyglądał na przejedzonego.
- Nie – przeciągnęła, mówiąc to. – Ja chcę, żeby szybciej ewoluował. Musi dużo jeść, żeby tak się stało.
- To nie jest, trochę naciągane – wypomniał, spoglądając na nią sceptycznie.
- Nie, chyba lepiej wiem. W końcu twój Poliwag nie potrafi nawet wodnej broni – zarzuciła mu, po czym on zacisnął swoje pięści.
- Pewna jesteś? – zapytał, tak skinęła głową. – Poliwag, wodna broń! – nakazał.

            Poliwag nadął się, odchylił swój pyszczek nieco do tyłu i wystrzelił strumień wody, stając na paluszkach. Niestety, wodny słup załamał się tuż przed twarzą Alice, nie wyrządzając jej żadnej krzywdy.
- Ha! A nie mówiłam – prychnęła.
- Ale, przecież, wcześniej – mówił mało składnie.
- Twój pokemon jest po prostu zmęczony – powiedział nieznany im głos.

            Alice była na tyle zaskoczona, że wskoczyła w objęcia Kyle, który na całe szczęście ją złapał.  
- Złaź ze mnie – jękną obruszony, rzucając ją na ziemię.
- Dżentelmen, nie ma co – mruknęła, powoli wstając.

            Zza krzewów wyłonił się chłopak o fioletowych włosach, był nieco młodszy od Kyle’a i Alice. Miał na sobie typowy strój safari, do tego trzymał siatkę na owady.
- Twój pokemon jest po prostu zmęczony. Widziałem wasz trening, gratuluję postępów – powiedział nieznajomy, zbliżając się do nich.
- Czekaj, czekaj. Ty jesteś Bugsy? Lider Azalea Town? – zapytała Alice, przypominając sobie jego twarz, z okładki ostatniego wydania lokalnej gazety.
- W rzecz samej.
- Nie powinieneś pilnować Sali? – Drążyła temat Alice.
- Tak, ale czasem muszę odpocząć. A tak się składa, że brakuje mi kilku pokemonów w kolekcji, więc czemu nie małe łowy. Niestety, mam jakiegoś pecha. Za to mogłem obserwować wasze poczynania – mówiąc to, zauważył biednego Caterpie, który już od paru minut nie mógł poradzić sobie z ilością jedzenia. – Co ty wyprawiasz?! – warknął, podbiegając do pokemona.

            Pogłaskał po główce pokemona, biorąc go na ręce.
- Ten Caterpie nie może tyle jeść – wyjaśnił. – Ma swoje limity, zwariowaliście.
- To jej pokemon – dodał Kyle.
- Czemu go tak traktujesz? – zapytał. – Chyba wiesz, że pokemony muszą mieć zbilansowaną dietę!
- Chciałam, żeby szybciej ewoluował – wymamrotała.
- W Butterfree? – Alice skinęła głową. – Co ty sobie wyobrażasz? Pewnie jesteś koordynatorką. A wiesz, co? Koordynatorzy muszą dbać o swoje pokemony, żeby te wyglądały na zdrowe. To też, jest oceniane podczas pokazu. Poza tym, myślisz, że twój pokemon będzie wystarczająco dobry, jeżeli go przekarmisz, a nie będziesz z nim trenować.
- Ale jako Butterfree będzie potrafił więcej ataków – próbowała się usprawiedliwić.
- Co z tego, jeżeli będzie miał słaby atak .Treningu nie ominiesz. Poza tym, prawdziwy koordynator potrafi wydobyć piękno z każdego pokemona, nawet z takiego Caterpie.
- Wiem, ale ja chcę Butterfree!
- Jak każda słodka dziewczynka.
- Hej, nie jestem pusta bucu!
- Tak? Udowodnij to w pojedynku koordynatorskim – zaproponował.
- Lider stadionu w walce koordynatorskiej? – zdziwił się Kyle.
- Jeśli chcesz być najlepszym, musisz być wszechstronny – odparł Bugsy
- Mam wybrać oczywiście Caterpie? – zapytała zdezorientowana. Wiedziała, że jest skazana na porażkę, gdyż nie miała czasu jeszcze na trening. Bugsy spojrzał się na nią i wiedział, że jeśli odpowie tak, to dziewczyna niczego się nie nauczy. 
- Możesz wybrać dowolnego pokemona – powiedział.

            Wystawili pokeballe przed siebie niemal jednocześnie. Z czerwonego promienia wyłonił się zielony półksiężyc – Metapod – a naprzeciwko stanął Staryu.
- Zasady są proste. Walczymy do nokautu – zakomunikował jej, ta skinęła głową, dając mu znać, że zrozumiała.

- Zaczynaj - rzucił lider.
- Staryu zacznij prędkością, a potem wodna broń. – Rozgwiazda posłusznie zaczęła się kręcić, wysyłając złote gwiazdki w powietrze, następnie z jej szczytowego ramienia wystrzelił strumień wody, pociągając za sobą złote gwiazdeczki. Bugsy nie zareagował.
- Metapod, strzel siecią pod siebie, a potem stalowa ochrona. – Pajęczyna szybko pojawiła się pod pokemonem, a on zalśnił metalicznym połyskiem. Wodny strumień rozbił się o pokemona, który nawet nie drgnął, a pył utworzony z prędkości i deszcz z wodnej broni nadały tylko urokowi małemu zielonemu stworkowi.

            Bugsy spojrzał znacząco w stronę Alice, a Kyle zdumiał się. Nie spodziewał się, tak pomysłowej taktyki. Alice miała podobne odczucia, spodziewała się, że to będzie szybki mecz, który bez problemu wygra. Tymczasem na pokazach straciłaby właśnie sporo punktów.
- Zaczynamy! – krzyknął pełen entuzjazmu. Koordynatorka zacisnęła pięści, wyczekując kary. – Jeszcze raz wystrzel sieć, a potem uderzenie. – Metapod nieznacznie odchylił się ku tyłowi, a z jego ust wystrzelił strumień pajęczyny niczym z fontanny. Srebrzysta nić pokryła błyskawicznie większą część pola, spowalniając przy tym Staryu. Następnie zielony stworek wystrzelił nić w stronę jednego z drzew i zaczął ją wciągać do pyszczka niczym spaghetti. Wciąż efektywnie połyskiwał metalem i zbliżał się z zawrotną prędkością w stronę wodnego stworka.
 
- Unik, a potem zafunduj mu wirowanie – nakazała pewnie blondynka. Nie zauważyła faktu, że jej pokemon był uwięziony. Staryu nie zdołał uniknąć uderzenia, a po uderzeniu nie udało mu się uwolnić z pułapki.
- Cudownie. Powtarzamy. – Metapod zwinnie zmienił gałąź i po raz kolejny uderzył w pokemona.

            Alice zaciskała pięści coraz mocniej. Jej oczy analizowały pole walki, poszukując jakiegoś słabego punktu strategii jej oponenta. Niestety, nie była w stanie go dostrzec. Wtem w jej głowie pojawił się genialny plan. Metapod ponowił natarcie.
- Wodna broń - rozkazała, a stworek wystrzelił duży strumień wody, jednak nie trafił. Metapod w ułamku sekundy wyminął prawą stroną atak. Zaczął kolejne natarcie, tym razem był to ostateczny cios. Alice wycofała swojego pokemona.
- Byłeś niesamowity, przepraszam – powiedziała, spoglądając na pokeball, czując, że to wina jej ignorancji.

            Bugsy również wycofał swojego stworka i spojrzał w stronę trenerki, która czuła szczerą skruchę. Zrozumiała, jak kiepską trenerką jest. Kyle przyglądał się wszystkiemu z zafascynowaniem, po chwili zrozumiał, że będzie pojedynkował się właśnie z takimi liderami. Przeraził się, bo on nie potrafił, nawet nauczyć swojego pokemona wodnej broni. Gdzie Poliwag powinien umieć, to od tak. 
- Zrozumiałaś coś z tej walki? – zapytał, licząc, że może sama wyciągnie jakieś wnioski. Dziewczyna, jednak milczała, wpatrując się w swojego rywala – Rozumiem, że teraz straciłaś pewność siebie – stwierdził przyglądając się jej. – Przepraszam, że byłem tak brutalny. – Podszedł do niej. – Nie pozostawiłaś mi wyboru.
 
- Rozumiem, nie mam do ciebie żalu, zachowywałam się trochę, jak szczeniak – mruknęła pod nosem. Bugsy uśmiechnął się.
- Coś jednak zrozumiałaś – zażartował, jednak dziewczyna nie zamierzała odwzajemnić uśmiechu. – Nie zrobiłaś nic złego. Jesteś początkującą trenerką, to normalne. Nie masz jeszcze doświadczenia. Podchodzisz do pokemonów bardzo powierzchownie, patrząc na ich atuty zewnętrzne, siłę, która przypada z ich typu i ilość znanych ataków. Tak do tego podchodzi większość. Tylko doskonale wiemy, że tylko nieliczni odnoszą sukces. Ty masz szansę. Więc przemyśl, tę lekcję. Nie doceniasz, drzemiącego potencjału w pokemonie. Wygrałem nie dlatego, że mój Metapod jest bardzo silny, ale umiem wykorzystać jego atuty. Pokemon ten ma bardzo dużą wytrzymałość, świetnie znosi ataki fizyczne i dość dobrze specjalne, do tego jego twarda skorupa sprawia, że zadaje mocne obrażenia w trakcie uderzenia. Wzmocniłem jego właściwości i spowolniłem swojego rywala, tak by ten za pomocą zwykłego ataku był w stanie dynamicznie się poruszać. Jego ataki nie były ani silne, ani szybkie. Ale spowolnienie twojego pokemona, w połączeniu z wzmocnieniem twardości skorupy Metapoda, szybko przesądziło o meczu – wyjawił.

Dziewczyna słuchała go bardzo uważnie, zrozumiała wreszcie cała sztuczkę.
- Idąc tym tropem Caterpie też jest w sobie wyjątkowy? – spytała niepewnie.
- Jest dość szybki, ma większą mobilność, a poza tym potrafi spowolnić swojego rywala. Co jest zdecydowanym plusem. Jeśli odpowiednio go wyszkolisz teraz, a później Metapoda, to twój Butterfree będzie niesamowicie silny. Jeśli każdy stopień ewolucji będzie dobrze wyćwiczony, ze swoimi atutami wtedy i forma ostateczna będzie znacznie silniejsza – opowiedział.
- Chyba mam już nawet pomysł na trening – odpowiedziała pełna zapału.
- Pamiętaj, każdy etap jest tak samo ważny. W drodze na szczyt nie możesz pomijać pewnych etapów. Czasem trzeba się przemęczyć – skwitował.

            Kyle przysłuchiwał się wszystkiemu uważnie, stojąc z boku. W końcu Bugsy skończył swój wywód i skierował się w stronę Kyle’a.
- A ty – zaczął – pamiętaj, o tym, że nauka musi chwilę potrwać. Ataku nie nauczysz się, od tak. Na wszystko potrzeba czasu. Choć trzeba cię docenić za determinację. Zobaczysz pewnego dnia, to się opłaci. Powodzenia – powiedział i ruszył w stronę lasu.
- Dziękuję – odpowiedział Kyle.
- Trzymajcie się!
            Kyle i Alice ruszyli w dalszą drogę, ku kolejnym wyzwaniom…
________________________
Od Autora.
Post edytowany.
Pozdrawiam ;)

8 komentarzy:

  1. Jestem, jestem! Chociaż milczę, to jestem. No i czytam ;) I oczywiście dodam do linków kiedy tylko będę aktualizować u siebie.
    Jeśli Kyle i Alice zawsze będą próbować łapać te same Pokemony, to ich wspólna podróż będzie wyglądać ciekawie. Przypominają mi trochę Asha i Misty, tylko Alice ma raczej charakter Asha :D No i ich wzajemne zauroczenie sobą jest o wiele wyraźniejsze. A pomysł z Bugsym był niesamowicie trafiony. Zupełnie mnie zaskoczył no i świetnie pasował do sytuacji. No i te jego kombinacje! Dzieciak bo dzieciak, ale wkońcu lider i to jaki wszechstronny. Zna się chłopak na rzeczy.
    A co do poprzednich rozdziałów, rodzice Kyle'a mnie dobili. Taki tekst, że ktoś nic nie umie się nauczyć, tylko praktykować? Rany, rany, rany... już piąty rok "siedzę w edukacji" i zapewniam szanownych państwa rodziców biednego Kyle'a, że praktyka to NAJLEPSZY znany ludzkości sposób na nauczenie się CZEGOKOLWIEK.
    Zobaczymy co z tej spontanicznej podróży Kyle'a wyniknie. Będę pilnie śledzić, choć nie zawsze mam dostęp do neta by skomentować. Ale będę się starać to robić kiedy tylko będę miała taką możliwość.
    Pozdrawiam i trzymam kciuki za rozwój bloga!
    Nathaly

    PS. Z Kyle'm mam na pewno coś wspólnego. Ja też kocham czerwone krawaty ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. No rzeczywiście pomysł z Bugsym był bardzo dobry, patrząc na jego walkę Kyle dostał zastrzyk motywacji do treningu z Poliwagem. Ciekawią mnie relacje Kyle'a i Alice, być może los ich połączy. Świetnie się czytało ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. Super blog. Między Kylem i Alice coś wisi w powietrzu.Alice źle zrobiła tucząc swego biednego Caterpie tylko dlatego by przyspieszyć ewolucję!Tak jak powiedział Bugsy ona mogła go zabić!

    OdpowiedzUsuń
  4. Najadłam się, więc wzięłam się za te błędy, skoro chciałeś, ale coś się obawiam, że nigdy więcej. Wyłapuję te wredne skubańce od godziny, a planowałam też napisać coś u siebie. Niestety, ten rozdział mnie wypompował i nawet sensownego komentarza nie sklecę. Tylko zaprezentuję listę błędów do poprawki:
    czuję się tak pewnie siebie - pewny
    a jeśli się nie uda to - przecinek przed "to"
    Dzisiejszego dnia nic nie może popsuć, cokolwiek się stanie i tak będzie dobrze. - Ja bym to albo rozbiła na dwa zdania: "Dzisiejszego dnia nic nie może popsuć. Cokolwiek się stanie, i tak będzie dobrze." albo zostawiła, jak jest, tylko dała przecinek przed "i". "Cokolwiek się stanie" to wtrącenie w zdaniu, więc z obu stron winno być oddzielone przecinkami.
    nie zależnie - niezależnie
    Trzeba czerpać wolność póki jest. - przecinek przed "póki"
    brązowy zeszyt - Hm, czy jego zeszyt nie był przypadkiem czarny? Chyba, że zakpuił sobie nowy, bo tyle pisze, że jeden nie wystarczył ;)
    Nie daleko - niedaleko
    połowy - jeśli Kyle'owi nie chodzi o łowienie wodnych Pokemonów, to powinien powiedzieć "łowy"
    Co ty na to mały - przecinek przed "mały"
    Zapytał - małą literą
    No to super, tyle, że musimy poczekać na nią. – Rzekł spoglądając - bez kropki, "rzekł" mała literą i po tym przecinek
    drze mającą - drzemającą (nie mam pewności, czy to poprawna forma, ja napisałabym "drzemiącą")
    zastosował nawadniania - na moje to brzmi nienaturalnie i w sumie, gdyby nie kolejne zdanie, trudno byłoby się domyśleć, o co chodzi z tym "nawadnianiem" :P
    Spojrzała się - poszperałam w necie i dowiedziałam się, że tak się mówi potocznie, więc właściwie nie mam się czego przyczepić, bo to w końcu tylko luźne opowiadanie o Pokemonach, nie książka naukowa :D
    kontem - kątem
    Wrzasnęła, Krzyknął i wszędzie tam, gdzie zaczynają się wypowiedzi narratora - małą literą. I nie dajemy kropki po kwestii postaci.
    Przykład:
    - Nie. – Odpowiedziała niepewnie. - źle
    - Nie – odpowiedziała niepewnie. - dobrze
    Tak samo, kiedy postać zadaje pytanie:
    - Sugerujesz, że jestem pusta? – warknęła.
    Dobra Ledybe jeszcze zrozumiem - Ledybę i przecinek przed tym
    Okej - nie wiem, czy jest potrzebne, skoro zdanie temu Kyle już powiedział "dobra"
    boją się, chyba tego obślizgłego - bez przecinka
    I takie pytanko - Caterpie obślizgły? W życiu bym go o to nie podejrzewała. On jest bardziej jak gąsienica, nie jak dżdżownica. Tak i się wydaje, że jest bardziej mieciutki i milutki i nie rozumiem, jak tu się bać tego słodziaka z wielgachnymi oczętami ^^
    - To ja dzisiaj złapię, albo Butterfree, albo Caterpie, zaspokoję się nawet Metapodem. - brak przecinka przed pierwszym "albo"
    - Miłość tak bardzo. – Skomentował chłopak. - ... O co chodzi Kyle'owi, bo nie łapię? W ogóle ta wymiana zdań jest dwuznaczna jak dla mnie, nawet nie chcesz wiedzieć, co ja sobie pomyślałam, czytając wypowiedź Alice xD

    Po raz kolejny stanę w obronie Poke-robaków? Uciekać przed Spinarakiem? Największy słodziak pośród Poke-robaków! ^^

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. poruszającej się rośli - poruszających się zarośli
      Dobra, przeprosiny z mojej strony. Teraz się dowiedziałam, że "nawadnianie" to ruch Poliwaga, z tego, co widzę. Water Sport. Nie domyśliłam się, bo sama zwykle zapisuję ataki Pokemonów wielkimi literami, żeby było wiadomo, o co chodzi :D Ale też mógłbyś to za pierwszym razem jakoś bardziej opisać, np. że ochlapał dziewczynę przy użyciu Nawadniania czy coś w ten deseń... ._.
      Staryu wybieram cię - przecinek po "Staryu"
      ze różowym - z
      Staryu pokemon bla bla, Caterpie pokemon bla bla - po nazwach Pokemonów dawałabym myślniki
      Koralowe - Koralowe co?
      swojego towarzysz - towarzysza

      Dobra, o co chodzi Alice? Kyle nie może pobawic się Pokedexem? No błagam, przecież po to go ma. Niech się dziewczyna nie czepia :P

      - Tak od razu? – Zdziwił się Kyle.
      - To Caterpie, nie Onix. - Hm, właściwie Onix pewnie też by padł po pierwszym ciosie, zważywszy na to, że na podwójnie podatny na wodne ataki.

      Aż wreszcie czerwony guzik zgasł... - ja to bym doczepiła to zdanie do poprzedniego i oddzieliła przecinkiem, bo czy zdanie powinno zaczynać się od "aż"?
      Koordynatorka podbiegła szczęśliwa złapała swój pokeball - przecinek po "szczęśliwa"
      Dodała nie kryjąc - przecinek po "dodała"
      cie - cię

      - Ty naprawdę jesteś kobietą? – Zapytał spoglądając się na nią ze zdziwieniem.
      - Raczej tak. – Odpowiedziała, będąc nie do końca pewną, dokąd zmierza ta rozmowa.
      - Kobiety są wrażliwe, a ty jesteś - tutaj znak zapytania na końcu. A w ogóle, drogi Kyle'u, rządzą Tobą stereotypy. Nie daj się im zwodzić.
      pewnie bym teraz cierpiała? - O co chodzi z tym cierpieniem? Nie łapię.
      podopiecznym będąc - przecinek po "podopiecznym"
      nad tym skupiać - na
      sam nie wiedział na co on liczył idąc do Goldenrod City - przecinek po "wiedział" i "liczył"
      Nie tracą chwili ani dłużej - nie tracąc ani chwili dłużej
      berry - tak się tylko przyczepię, że istnieje polskie słowo "jagody". Po co nadużywać angielskich słów?
      Staryu wrócił do pokeball - pokeballa (choć ja i tak napisałabym Poke Balla)
      jedząc wszystko co było - przecinek po "wszystko"
      celować strumienie - a nie strumieniami (w domyśle wodnymi, zapewne)?
      Poliwag wodna broń jeszcze raz. - przecineki po "Poliwag" i "broń"
      Jednak niebieski stworek był już, aż nadto wykończony. - zbędny przecinek. Tak jeszcze myślę, czy można być wykończonym "aż nadto". Wykończony to już chyba maksymalnie zmęczony, więc może być coś nadto?
      Choć zjemy coś. - Chodź i przecinek po tym.
      Spokojnie nie daleko - niedaleko, przecinek po "spokojnie"
      Skończył widząc - przecinek po "skończył"
      Wytchnęła - wytknęła
      Ha to patrz. Poliwag wodna broń. - przecinki po "ha" i "Poliwag"

      Jej, Alice jaka strachliwa. Ktoś nieznajomy wypowiedział jedno zdanie, a ona już skacze w objęcia swojego rycerza. Nie wspominając o wcześniejszym trzęsieniu portkami przed słodkimi robaczkami :P

      Usuń
    2. przerażona dwójka - O, to Kyle tez się boi? Ludzie, jesteście chyba dorośli! Wyluzujcie trochę! I jeszcze Bugsy'ego się przestraszyli. Ale blamaż :P I brawa dla Bugsy'ego za użycie słowa "łowy", nie "połowy":D
      Skomentował nie zwracając uwagi na takt. - przecinek po "skomentował". Też olałabym takt...
      Bugsy uważa Caterpie za słodziaka - kocham go!
      - Wiem, że każdy pokemon jest uroczy, ale bardzo chciałem Butterfree do… - Chciałem?! Alice, co ci?
      - Do pokazów co?! – Rozgniewał się. – A ja chciałbym latać i dostawać nagrodę za każdą pustą trenerkę jaką spotkałem z Caterpie! – Wystrzelił nie kryjąc ironii. - Przecinki po "pokazów", "trenerkę" i "wystrzelił". Kocham Bugsy'ego coraz bardziej! Ciśnij jej dalej, chłopcze!
      Jasne i dlatego - chyba powinien być przecinek po "jasne" albo najlepiej rozbić to na dwie wypowiedzi.
      nauczę - nauczkę
      Co ty na pojedynek koordynatorski? - Dziwnie to brzmi. Zamiast "ty" daj "powiesz" i będzie cacy. Ohoho, Bugsy pojedynek koordynatorski? Zaskakujesz mnie coraz bardziej, stary!
      Pokażę ci jak to - przecinek po "ci"
      Powiedział, chciał dać jej nauczkę. - a nie chcąc?
      Rywale rozeszli się tak by objąć - przecinek po "tak"
      najlepszej(najpiękniejszej) - mam wątpliwości co do tego wtrącenia w nawiasie...
      Bugsy wyjął wystawił swój pokeball - no albo "wyjął", albo "wystawił". Ja wybrałabym 'wyjął".
      Metapod strzel siecią - przecinek po "Metapod"
      Koordynatorka zacisnęła pięści, wyczekując kary. - Kary? To już koniec pojedynku i czas na klapsa od lidera? Przecież ona tylko czeka na kolejny ruch przeciwnika!
      Staryu nie zdołał uniknąć uderzenia, a po uderzenie - powtórzenie; a przy drugim słowie winno byc "uderzeniu"
      Cokolwiek by nie zrobiła to nie miało sensu - Czegokolwiek by nie zrobiła, nie miało to sensu

      Genialny plan Alice miał polegać na użyciu przez Staryu Wodnej Broni, by zaraz potem przegrać? Pomyślałam, że niespodziewanie szala zwycięstwa przechyli się na stronę Alice, skoro pojawiła się wzmianka o jakimś "genialnym planie". A tu widzę, że nici z tego.
      Zrozumiała jak - przecinek po "zrozumiała"
      od tak - ot tak
      - Zrozumiałaś coś z siebie? - "z siebie"? Po co to? Chyba lepiej powiedzieć "wreszcie".
      Zapytał licząc - przecinek po "zapytał"
      może sama wyciągnie jakieś wnioski, dziewczyna nie potrafiła jednak wydukać, ani jednego słowa. - zbędny przecinek po "ani". Tutaj tez rozbiłabym to na dwa zdania.
      uśmiechną - uśmiechnął
      nie zamierza - nie zamierzała
      Tylko doskonale wiemy, że tylko nieliczni odnoszą sukces. - powtórzenie
      Caterpie też jest w sobie wyjątkowy - chyba sam w sobie
      Jest dość szybki, ma większą mobilność, a po za tym potrafi spowolnić swojego rywala. Co jest zdecydowanym plusem. - Zrobiłabym z tego jedno zdanie.
      Jeśli każdy stopień ewolucji będzie dobrze wyćwiczony, ze swoimi atutami wtedy i forma ostateczna - przecinek po "wyćwiczony" wyrzucić, za to dać po "atutami"
      Opowiedział - odpowiedział
      Odpowiedziała pełna zapału. - powtórzenie
      prawdę rzecz mówiąc - wymazać "rzecz" proszę
      zamierzy - a nie "zamierza"? Chyba, że Kyle w przyszłości nie zamierzy zwątpić ;)
      Dobra dzieci - przecinek po "dobra" i CO?! Dzieci?! A Ty, Bugsy, ile masz lat, do pieruna, żeby Kyle'a i Alice nazywać dziećmi? Serio, Kyle, ile lat ma Bugsy w Twoim opowiadaniu, bo może niepotrzebnie się tu wzburzam? Dzieci... Bugsy, a już Cię pokochałam...
      Kyle i Alice postanowili wyruszyć w dalszą drogę i tak stracili sporo czasu. - Kyle i Alice postanowili wyruszyć w dalszą drogę. I tak stracili sporo czasu.

      Usuń
    3. Dobra, to tyle. I przypadkiem, jak zerknęłam do najnowszego rozdziału, znalazłam tam link do notki" Od autora". Ojej, jak mi się miło zrobiło, kiedy znalazłam siebie w podziękowaniach! znalazłam też Mleko z przekręconą ksywką, no ale to się poprawi w mig! Bardzo Ci dziękuję, że mnie także wymieniłeś i nie masz focha o moje często ostre słowa, ale przynajmniej zawsze szczere. Nie bardzo rozumiem, o co Co chodziło z tymi całkowicie odmiennymi poglądami na świat - czyżby chodziło o życie bez słownika i życie z nim? :D Jeśli nie, to mi wyjaśnij, bo ciekawa jestem ^^
      Co do Storm Silver, bardzo mi się podoba, momentami mi wręcz kopara opadała, jak widziałam, jakie to Pokemony mogę mieć :D Chociaż miejscami się zacina, to na szczęście się nie crashuje.
      Co do komentarza u mnie, to rozgryzłeś Hannę niemal w całości, ale żeby u Falknera nie dopatrzeć się niczego dziwnego? Hm, może u chłopaków takie zachowanie to norma... Ale Falkner tez Hannę rozgryzł. Czasami bywa taka przewidywalna...

      O Jezu, jeszcze musiałam dzielić komentarz na cząstki, bo całego mi nie chciało opublikować...

      Usuń
    4. Dziękuję, a następny rozdział już Nathaly poprawiała, więc nie musisz. Ciekawe czy ja poprawiłem to co ona wyłapała XD. Przejrzę jutro. Dziękuję raz jeszcze ;)

      Usuń

Obserwatorzy