logo

Chapter III: The importance of being Caroline


Muzyka do rozdziału >>posłuchaj<<
Chapter III: The importance of being Caroline

- Pamiętaj, dasz sobie radę. Nawet nie wiesz, jaki jestem z Ciebie dumny - powiedział mężczyzna o burgundowych włosach, z dość wyraźnym przedziałkiem po lewej stronie.
- Tato, ale ja nie wiem czy dam sobie radę – mruknęła dziewczynka ze spuszczonym wzrokiem. – Boję się – powtórzyła. Mężczyzna uśmiechnął się i pogładził ją po ramieniu.
- Będzie dobrze – zaśmiał się. Dziewczynce nie było do śmiechu. – Caroline jesteś wyjątkowa – powiedział na zakończenie, po czym ponaglił ją dłońmi. Obrócił ją, a potem pchnął, niczym matka pisklę z gniazda.

XXV. Fighting spirit

XXV. Fighting spirit


            Głęboki wdech, który pozwolił mi zaczerpnąć trochę świeżego powietrza, które błyskawicznie wypełniło moje płuca. Wraz z wydechem zniknął ciężar, który odczuwałem na klatce piersiowej, a cała zła energia zniknęła. Jak zwykle czułem przerażenie, strach i miałem ochotę po prostu uciec, lecz wiedziałem że muszę stawić czoła wyzwaniu. Oddech sprawił, że po otwarciu oczu świat wydał się mi jaśniejszy.

            Kontury było nieco ostrzejsze, a cały zgiełk, który jeszcze przed chwilą słyszałem, zamilkł. Poczułem energię, która przepływała od stóp, aż po czubek głowy. Kolejny oddech i zacisnąłem pięści. W tle usłyszałem swoje nazwisko i zasady dzisiejszego meczu. Byłem gotów, to był dla mnie sprawdzian.

Chapter II: Reinvention

Chapter II: Reinvention

            Morskie fale pieniły się, uderzając o skalisty brzeg, na którym wznosiła się monumentalna budowla. Latarnia morska Olivine City świeciła jak każdej nocy, a to wszystko dzięki energii Ampharosa. Światło krążyło po morzu, dając znak że ląd jest nie daleko.

            Było tuż przed świtem, parę minut przed piątą. Księżyc znikał już za horyzontem, zmieniając barwę ze złocistej, w krwiście czerwoną. Wydawał się niczym smoczy pazur na granatowej tkanie. Wiatr rozwiewał blond włosy chłopaka, siedzącego na jednej ze skał tuż u podnóża latarni. Chłopak wdychał powietrze, rozkoszując się przyjemnym orzeźwieniem, jakie dawała mu morska bryza. Czuł jak jego płuca, na nowo się unoszą. Wstał właśnie z ich powodu. Ocknął się dobrą godzinę temu, kiedy poczuł ciężar na klatce piersiowej.

Obserwatorzy