03. Ukryty talent
Czerwone już słońce „dotykało”
koron drzew na horyzoncie. Ostatnie Pidgeye leniwie przelatywały ku domostwom,
a Hoothooty rozprostowały swe nikłe skrzydełka.
Philip czekał na tyłach
Centrum Pokemon, gdzie znajdowało się niewielkie boisko wyznaczone do przeprowadzania koleżeńskich sparingów. Czerwonowłosy chłopak
pojawił się wraz z grupą znajomych. Każdy w
Azalea Town chciał oglądać mecz ludzi, którzy pieli się na same szczyty Ligii.
W szczególności, że w tej mieścinie była ich tylko garstka.
- Jak miło, że już jesteś. Bałem się, że stchórzysz – rzucił z pogarda do Joshuy. Philip nie szczędził sobie nigdy drwin ze swojego rywala. Uczestnicząc w lidze nauczył się kilku ważnych zasad. Walka zaczyna się od momentu wejścia na boisko. Toczysz bitwę nie tylko pokemonami, ale każdym możliwym środkiem, także psychiką.
- Muszę Ci dokopać, pokażę, że jestem gotów na Ligę w tym roku – odparł niewzruszony Joshua.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie wypełniłeś formularzu, ponieważ zamierzam Cię wyprowadzić z tego błędu – prychnął.
- Jak miło, że już jesteś. Bałem się, że stchórzysz – rzucił z pogarda do Joshuy. Philip nie szczędził sobie nigdy drwin ze swojego rywala. Uczestnicząc w lidze nauczył się kilku ważnych zasad. Walka zaczyna się od momentu wejścia na boisko. Toczysz bitwę nie tylko pokemonami, ale każdym możliwym środkiem, także psychiką.
- Muszę Ci dokopać, pokażę, że jestem gotów na Ligę w tym roku – odparł niewzruszony Joshua.
- Mam nadzieję, że jeszcze nie wypełniłeś formularzu, ponieważ zamierzam Cię wyprowadzić z tego błędu – prychnął.