XXIX. I am the light of Olivine City
Olivine City budziło się do życia.
Pan Crown otwierał swoją piekarnię, pani Samuel podlewała roztańczone Sunflory,
które cieszyły się wschodzącym słońcem. Rybacy spożywali jajecznicę z bekonem w
pobliskim barze, a dzieci, no cóż one wciąż spały.
Przez
centrum przechodziła blond włosa dziewczyna, o melancholijnym uśmiechu. Jej
pomarańczowe perły lśniły w blasku słońca. Jej pastelowa, niebieska sukienka
falowała pod wpływem morskiej bryzy, która sprawiała przyjemne uczucie
orzeźwienia mieszkańcom.
Dziewczyna
uśmiechała się do wszystkich i witała im, jak też miała zwyczaj każdego dnia.
Zwykły obchód wokół miasta od latarni, aż po jej miejsce pracy – olbrzymią
stalową piramidę. Nic jej tak nie odprężało, jak medytacja przed świtem, na
skalistym brzegu, u podnóża latarni Olivine City, wraz ze swoim Ampharosem.
Może dzisiaj skorzysta z niego podczas meczu.