Chapter
I: Master of unicorns
Olivine City wyłoniło się zza horyzontu. Małe, ciemne,
zamglone bloki stawały się coraz wyższe i wyraźniejsze. Po prawej stronie miasta słońce dopiero co
uniosło się nad oceanem, aby wpaść w białe chmury, które pokrywały niebo.
Słynna latarnia Olivine znajdująca się w porcie, już była zgaszona, a na
kamienistym wybrzeżu stała kobieta wraz ze swoim elektrycznym pokemonem. Jej
orzechowe włosy przeczesywane były przez podmuchy wiatru. Kobieta spoglądała z
utęsknieniem w stronę morza.
Philip i Caroline wysiadali ze
statku, który przed chwilą zacumował do portu. Wigglytuff wręcz podskakiwał
schodząc ze statku.
- Tak już niebawem zdobędziemy naszą piątą wstążkę – powiedziała Caroline, wiedząc czym cieszy się Wigglytuff. Pokemon tak, jak i trenerka kochał wyzwania. – Ale najpierw musimy coś załatwić. – Philip usłyszał to i spojrzał się na swoją przyjaciółkę podejrzanie, po czym rzucił spojrzenie na Pikachu, który wesoło biegał z jakimś Rattatom.
- Co załatwicie? – zapytał, nie przejmując się swoim podopiecznym, który biegał z jakimś obcym pokemonem.
- Tak już niebawem zdobędziemy naszą piątą wstążkę – powiedziała Caroline, wiedząc czym cieszy się Wigglytuff. Pokemon tak, jak i trenerka kochał wyzwania. – Ale najpierw musimy coś załatwić. – Philip usłyszał to i spojrzał się na swoją przyjaciółkę podejrzanie, po czym rzucił spojrzenie na Pikachu, który wesoło biegał z jakimś Rattatom.
- Co załatwicie? – zapytał, nie przejmując się swoim podopiecznym, który biegał z jakimś obcym pokemonem.